06.09 Wylądowaliśmy szczęśliwie w Kathmandu i odpoczywaliśmy.
07.09 Załatwianie formalności, wizy do Tybetu, generator i kupno brakującego sprzętu. Chłopaki zaopatrzyli sie w buty termiczne, a wszyscy w gogle z uv 4, ciekawe czy oryginalne :)
10.09 Pokonaliśmy naraz 2 etapy i dotarliśmy do Nylam na 3700m, gdzie spędziliśmy 2 noce dla aklimatyzacji. Po drodze spotkaliśmy Kingę Baranowską w drodze na Shisha Pangma. Jest już zimno, siedzimy w puchówkach.
11.09. Dziś weszliśmy dla aklimatyzacji na górkę nad Nylam o wysokości 4350m. 650 m przewyższenia. 2 godziny tam, 1,5 godziny na dół. Ciekawe ze w Alpach potrzebowalibyśmy minimum 2 dni żeby osiągnać taką wysokość. Jutro ruszamy do Tingri 4350m
12.09 Przejechaliśmy przez przełęcz na 5000 m. z widokiem na Shisha Pangma. Pogoda jest piękna, z Tingri pięknie widać Cho Oyu i Mount Everest. Jest gorąco.
13.09 Dziś byliśmy alimatyzacyjnie na 4880m., 550m przewyższenia. Piękna pogoda.
14.09 Dojechaliśmy do bazy na 4900 m. Gdzie spędzimy trochę czasu dla aklimatyzacji. Cho Oyu coraz bliżej.
17.09 Dziś mieliśmy iść w końcu pieszo do bazy pośredniej. Nie udało się jednak bo złapaliśmy stopa. Czekamy na jaki bawiąc się z dziećmi na wysokości 5350m. Rano trzeba było spakować rzeczy na jaki. Wyszło 250 kg nadbagażu. Dodatkowo zapłaciliśmy za depozyt śmieciowy.
18.09 Dziś miał z Adrian z Argentyny urodziny. Kucharz zrobił tort a ja dałem wino. Dziś w końcu pieszo. Jak doszliśmy nie było platform i kopanie nas wymęczyło.
20.09 Dziś buddyjska ceremonia pudzy. Wybrałem piwo zamiasta coli i już chyba nigdzie nie pójdziemy.
22.09 Byliśmy w obozie 1. Noc nie przespana.
24.09 Dotarliśmy po raz drugi do jedynki, tym razem z ciężkim ładunkiem. Spróbujemy zasnąć.
25.09 Spaliśmy dobrze. Zostajemy cały dzień w jedynce. Wali sniegiem. Chiny zamknęły granicę z Tybetem.
26.09 Dziś doszliśmy do dwójki 7300m. Masakra, ja szedłem 10godzin. A chłopaki jeszcze idą.
27.09 Noc na 7300 fatalna. Paweł nawet nie palił. Po bardzo długim podejsciu i akcji nocnej nic nie piliśmy. Schodzimy do abc na rest.
28.09 Wczoraj wróciliśmy bardzo zmęczeni do bazy, około 23. Na morenie czekał na nas kucharz z napojami. Dziś odpoczywamy. Obok nas rozbił się Artur Hajzer.
01.10 Próbujemy wejścia na szczyt. Doszliśmy do obozu 1. 6400m. Gdzie odpoczywamy. Czujemy się dobrze. Pada popołudniowy śnieg.
02.10 Paweł Imiński zrezygnował tuż ponad Camp 1, doszliśmy do Camp 2. ale niestety warunki ciężkie, ciągły opad śniegu.
03.10 Ciągły opad śniegu przerwał akcję. Wróciliśmy do bazy na odpoczynek. Paweł Imiński prawdopodobnie nas opuści.
05.10 Non stop snieg. Paweł Imiński i południowa Ameryka pojechali do Kathmandu. Simone Moro nie przyjedzie. Zamknięta granica.
07.10 Wieje i sypie. Ekipa adventure konsultants nie wyglada jakby miała ruszyć. Oprócz nich jest Artur Hajzer z szerpą i dwie Szwedki. Dostaliśmy wiadomość, że zniszczony jest nasz namiot w jedynce.
08.10 Wszyscy oprócz grupy nowozelandzkiej nastawiają się na jutrzejsze wyjście, zgodnie z prognozą. Wiatr jest nadal bardzo silny.
10.10 Podeszliśmy z zamiarem ataku do c1. Zastaliśmy połamany namiot w strzępy denali pro hi mountain. Próbowaliśmy rozbić drugi ale wiatr był bardzo silny a szable i kamienie przemarznięte. Podczas próby rozbicia namiot się połamał w związku z tym zeszliśmy do bazy. To już raczej koniec. Wiatr mimo ładnej pogody osiąga 80-100 km/h. Po nocy w obozie 1 szwedki zeszły na dół. Artur doszedł do seraka ale wiatr był za silny żeby kontynuować. Szerpowie adventure colsultants nie byli w stanie rozbić namiotów north face w jedynce i zeszli do bazy.
13.10 W niedzielę szerpowie przedarli się do dwójki i zastali nasz namiot zasypany przez lawiny. Wiatr wieje nadal huraganowy. Wracamy bez góry ale za to z bagażem doświadczeń i bez zniszczonych namiotów. Dzięki wszystkim za kibicowanie. Wszystkie ekipy wynoszą się spod góry. Pozdrowienia. Robert Rozmus i Paweł Federak