11-01: Tak naprawde to mieliśmy juz wczoraj czyli 10 stycznia wylecieć do na Antarktyde do bazy Patriot Hills, ale codziennie rano dowiadujemy się że pogoda jest zła, silny wiatr itd itp i że w związku z tym lot jest odwołany a nastepny telefon jutro. Więc czekamy
Ale tak naprawdę wszystko zaczęło sie od choroby: ból gardła, gorączka, itd. Zapodaliśmy sobie anybiotyk i witaminy z żeńszeniem po których mocz jest bardzo jasny. No i oczywiście nie przyznajemy się że chorujemy bo by nas jeszcze do samolotu nie wpuścili.
Dzień przed planowanym wylotem przyszedł do naszego hotelu przedstawiciel agencji i kazał nam pokazywać sprzęt czy jest dobry zgodnie z długą listą. Okazało się że mimo nie pełnej zgodności sprzęt mamy ok ale nie mamy plastikowych butelek które wg niego sa niezbędne do sikania, więc musieliśmy je zakupić.
Mieszkamy w małym hoteliku¨Bustamate¨ przerobionym ze starego chilijskiego domu z 1920 roku. Mieszkamy w bezpośrednim sąsiedztwie portu blisko plaży, prawie przy samej cieśninie Magellana. Dzisiaj niedziela więc poszliśmy do kościoła. Msza w kościele była po hiszpańsku ale za to grali na gitarze.
Wczoraj spotkaliśmy Martynę która wrociła z Antarktydy. Właśnie kupowała prezent dla przyjaciółki przed powrotem do kraju. Wreszcie mogła z kimś porozmawiać po polsku bo była uczestniczką niemieckiej wyprawy. Powiedziała ze było ciężko bo było straszne załamanie pogody i musiała dużo nosić.
Zgodziła sie nam przekazać telefon satelitarny.
Jadamy w znakomitej restauracji z początku wieku na samym placu Indempendecia w samym centrum miasta. Ale podczas śniadań kradniemy szynke i ser z sąsiednich stołów ale i tak wszystko spada na Żydow. Bo my nie daliśmy się złapac a oni tak. Ponieważ jest limit szynki i sera po 2 cieniutkie plasterki.
To był pierwszy odcinek a ciąg dalszy nastąpi
Hasta la vista
12-01: Dolecieliśmy do Patriot Hills i do bazy pod Vinsonem
14-01: Dziś doszliśmy do Low camp z Saniami 2800m. Pogoda Lampa
16-01: Po męczącym podejściu po poręczówkach jesteśmy w High Camp i mamy nadzieję jutro zaatakować
17-01: Szczyt zdobyty po jakichś 7 godzinach podejścia. Nigdzie się tak nie spociłem.
18-01: Dziś zeszliśmy z ostatniego obozu do bazy no i dolecieliśmy do Patriot Hills gdzie czekamy na lot do Ameryki. Bardzo wieje
19-01: Dziś czekamy na lot. spotkaliśmy Rafała Szczepanika który był na biegunie oraz potomków Shakeltona i Scota którzy szli 66 dni śladem przodków
20-01: Wiatr coraz większy, nie da się chodzić. ciekawe czy namioty wytrzymają ...
21-01: Samolot Kazaschskiej linii wylądował na lodzie Antarktydy. Jeszcze tylko żeby wystartował na lodzie...